«

Szlakiem pienińskich legend cz.4

Jeśli zdołałeś już wybrać się na Trzy Korony, Sokolicę lub masz już za sobą odwiedziny naszych pienińskich zamków, to znaczy, że poznałeś część tajemnic, które skrywają te miejsca, a co więcej — stałeś się częścią ich historii.
Dzisiaj mamy dla Ciebie ostatnią część szlaków owianych legendami. Zobacz, co jeszcze skrywają Pieniny i jak możesz zagłębić się w ich sekrety, a potem ruszaj w niezwykłą podróż, pełną zadziwiających historii!

Cyprian – mnich, który latał.

Historia zakonnika sięga wieku osiemnastego. W Czerwonym Klasztorze odgrywał on rolę aptekarza i medyka. Jego znakiem rozpoznawczym był obszerny zielnik, w którym skatalogował prawie trzysta różnych pienińskich i tatrzańskich roślin. Mnich miał jeszcze jedno, niezwykłe hobby. W wolnych chwilach pochylał się nad losem skrzywdzonych ptaków i troskliwie się nimi zajmował. Zaprzyjaźnił się do takiego stopnia z tymi podniebnymi stworzeniami, że sam poczuł chęć latania. Bezzwłocznie wziął się za konstruowanie swoich, własnych skrzydeł. Praca nad tym szła mu prężnie i przynosiła widoczne efekty. Problemem jednak było sumienie zakonnika, który obawiał się, że sprowadzi swoimi czynami gniew Boga. Tłumaczył sobie bowiem, że gdyby Stwórca chciał, by ludzie latali, sam dałby im skrzydła.

Wątpliwości Cypriana rozwiał pewnej nocy anioł, który mu się przyśnił, by nakłonić go do latania. Mnicha nie trzeba było długo namawiać. Uznał, że sam Bóg wybrał go do tego zadania, a więc zaczął regularnie korzystać ze skrzydeł. Odbywał długie loty ponad Pieninami, najwcześniej startując ze szczytu Trzech Koron. Nie powinno nikogo dziwić, że po pewnym czasie mieszkańcy okolicznych miejscowości zaczęli się obawiać tajemniczej, fruwającej istoty. Właśnie wtedy Cyprian znów został nawiedzony przez niebiańskie istoty. Tym razem były one prawdziwymi sługami Boga i ostrzegły go przed diabelską pokusą latania. Jak się bowiem okazało, do korzystania ze skrzydeł przekonał go nie kto inny jak Diabeł w anielskim przebraniu.

Mnich jednak był już za bardzo zaabsorbowany nabytą umiejętnością latania, więc nie mógł zbyt łatwo zrezygnować z tego cudu. Pewnej nocy ponownie stanął na szczycie Trzech Koron i wzbił się w powietrze. Niestety, ta podróż okazała się jego ostatnią. Wiatr zepchnął go aż w kierunku Tatr, a dokładniej nad Morskie Oko. To tam dopadła go boska kara, gdyż został trafiony piorunem. Obecnie jawi się on turystom jako legendarny Tatrzański Mnich. Będąc w Klasztorze, możemy wczuć się w sytuację Cypriana, który zamknięty w wysokich murach monasteru, zapragnął skosztować wolności. Mamy też możliwość poznać jego codzienność, miejsca modlitw, odpoczynku i pracy. Odwiedziny w Czerwonym Klasztorze dają możliwość przekonania się, jak mogło wyglądać życie kamedułów trzy wieki temu. To niezwykła podróż w czasie!

Legenda o potomkach króla Wyporka.

Król Wyporek panował życzliwie w Krakowie. Pech chciał, że jego królestwo sąsiadowało z państwem olbrzymów. Według podań to właśnie giganci byli odpowiedzialni za powstanie pasma Karpat. Niestety los uznał, że nadszedł koniec ich władania, więc zostali przemienieni w skalnych rycerzy i potężne smoki. Co więcej, panowanie nad nimi przejął Król Węży, czyli wielki gad o srebrnym ubarwieniu i złotym rogu na głowie. Król Wyporek z rodziną oraz poddanymi przenieśli się do Starego Sącza i Jazowska, aby tam zamieszkać we względnym spokoju z dala od Króla Węży i jego sług.

 

Syn władcy Wyporka Szymek zajął się bartnictwem, w dodatku bardzo dobrym w swoim fachu. Pewnego razu podczas podróży w okolice Obidzy, dane mu było spotkać Króla Lasu. Ten podarował naszemu bartnikowi wyśmienity sort pszczół, które potrafiły wytwarzać duże ilości doskonałego miodu.
Właśnie wtedy Szymek założył pasiekę zwaną Miedziusiem, od czego nazwę nosi jedna z części Szczawnicy.
Jednak nie koniec historii o spadkobiercach Króla Wyporka.
Inne podania opowiadają o wnuczce Szymka, skromnej i pięknej dziewczynie Kasi. Razem z mężem Janem nie mogli mieć dzieci, co spędzało im sen z powiek. Wtedy to Katarzynę nawiedził duch dziadka bartnika i polecił jej… jeść perły. Ku zdziwieniu niedoszłych rodziców, rada dziadka okazała się skuteczna. Jakiś czas później na Świat przyszedł Syn Kasi i Janka, a otrzymał on imię Perłowicz.

Historia młodzieńca spowitego dzięki perłom sięga jednak jeszcze dalej. Lata później na Pienińską okolicę został sprowadzony gniew Króla Węży. W efekcie tego kamienni rycerze zaczęli niszczyć wsie oraz porywać młode dziewczęta. Nie godził się na to Perłowicz i zapowiedział, że pokona wroga. Pomóc mu w tym miała biała lilia, która przepowiedziała mu zwycięstwo tylko wtedy gdy użyje magicznej laski, ukrytej na zboczach Bystrzyka. Jak się później okazało, warunkiem, który pozwalał na władanie tą bronią, było poślubienie lilii. Perłowicz rozpoczął wędrówkę do miejsca spotkania z Królem gadów. W pewnym momencie podróży napotkał na swej drodze czorty, które chciały go przerazić i odwieść od celu. Nie poddał się jednak i ruszył dalej, a miejscu, gdzie przeszedł próbę, nadał nazwę Czorsztyn. Według podań to on był twórcą nazwy „Białka” dla górskiej rzeki i „Bukowina” dla obszernego, bukowego lasu. Wreszcie dotarł do celu u podnóża Tatr, gdzie przyszło mu zmierzyć się nie tylko z Królem Węży, ale i pokonać smoka Wołoszyna i groźnego potwora, który rzekomo stał się później skała Mnicha. Wreszcie rozgromił i Władcę Gadów, a krew jego wroga spłynęła na pobliskie szczyty, czemu nazwę zawdzięczają Czerwone Wierchy.
Po powrocie do domu Perłowicz krótko odpoczął po walce, a następnie udał się do Czerwonego Klasztoru i tam spędził resztę życia. Podróż, którą odbył Perłowicz była długa i męcząca. Sami możemy się o tym przekonać, odwiedzając kolejno Szczawnicę, następnie Czorsztyn i Bukowinę aż po same Tatry.

W serii, która dobiega właśnie końca, poznaliśmy liczne legendy, którymi owiane są Pieniny. Daje nam to niezwykły obraz tego, jak bujna jest ludzka wyobraźnia. Ludzie od wieków próbowali szukać wyjaśnień zjawisk, które dla nich były obce i wyjątkowe. Jednak legendy potrafią niesamowicie urozmaicić podróże i sprawić, że dostajemy możliwość przeniesienia się do Świata niecodziennych historii.
Teraz próbujemy śledzić szlaki owiane tajemnicami, a kto wie, czy w przyszłości sami nie staniemy się częścią jakiejś interesującej legendy? Dlatego warto zwiedzać Pieniny, poznawać ich zakątki, zagłębiać się w historię tego miejsca. Skrywa ono nie tylko podania ludowe. Prawdziwa historia okolicy również zachwyca i niejednokrotnie okazuje się bardziej zadziwiająca niż to, co jest tylko lokalną opowiastką.

 

Wyrusz w cudowną podróż i stań się częścią pięknej i niesamowitej historii Pienin!

#wpieninypoendorfiny
Udostępnij 🙂
fb-share-icon
»