Diament Pienin
PIENINY NA RAZ
Pieniny Małe, Pieniny Właściwe i Pieniny Spiskie w jeden dzień ?
Nic piękniejszego, nic bardziej esencjonalnego. Rozpocznij o wschodzie zakończ o zachodzie, podążaj za słońcem. Epicka chociaż wymagająca trasa dla wprawionych piechurów czeka na kolejnych śmiałków.
Odznaka „Diament Pienin” ustalona została w celu promocji regionu Pienin i aktywnego spędzania wolnego czasu, ustanowiona i nadawana jest przez Oddział Pieniński PTTK w Szczawnicy. Aby uzyskać Odznakę „Diament” należy pokonać w ciągu jednego dnia pasmo Pienin Małych, Pienin Właściwych i Pienin Spiskich kierując się od wschodu na zachód. Ponad 50 km marszu i ponad 2 tyś przewyższenia.
Okres zdobywania Odznaki jest ograniczony w związku z przeprawą na Dunajcu oraz przeprawą na Jeziorze Czorsztyńskim. Możliwość zdobycia odznaki zamyka się w okresie 15.04 do 31.10. Przy planowaniu trasy należy rozeznać aktualne warunki pogodowe – mogą wpływać na brak możliwości przepraw wodnych (np. długotrwałe ulewy).
Po więcej informacji i regulamin odsyłam TUTAJ
“Pieniny na raz”, czyli Diament Pienin – Kuba Polanowski
Od wschodu do zachodu i ze wschodu na zachód. 52 kilometry wędrówki. Siedem pieczątek i zdjęć żeby zdobyć odznakę. Lokalne klasyki uzupełnione pięknymi choć rzadko odwiedzanymi perełkami.
Pieczątka pierwsza – Wysoka (1050 m)
(https://mapa-turystyczna.pl/route/3eo4i)
Spakowany na ultra light wyruszam o 5:10 ze Szczawnicy. Kierowca taksówki życzy mi powodzenia i zostawia w malowniczej połemkowskiej wsi Jaworki. Początkowy odcinek trasy biegnie żółtym szlakiem z Jaworek przez Rezerwat Biała Woda nad Przełęcz Rozdziela.
Rezerwat chroni m.in. ciekawe grupy skalne położone wzdłuż biegu potoku Biała Woda. Droga przekracza potok w kilku miejscach, gdzie postawiono drewniane mostki. Pochylona ku północy charakterystyczna Smolegowa Skała (710 m) wita mnie w bramie urokliwego Wąwozu Międzyskały.
1,5 km dalej rozdroże i bacówka. Ścieżka zaczyna piąć się w górę przecinając rozległą polanę, na której prowadzony jest kulturowy wypas owiec i bydła. Dosyć męczące podejście, zakończone wypłaszczeniem nad przełęczą w pobliżu granicy państwowej. Stąd doskonały widok na Pieniny Małe, Właściwe, Gorce i Beskid Sądecki. Przy dobrej widoczności zobaczyć można Babią Górę.
Dochodzę do Przełęczy Rozdziela, nazwanej od położenia na granicy Pienin i Beskidu Sądeckiego. Odbijam w prawo na niebieski szlak Tarnów – Wielki Rogacz który będzie mi towarzyszył przez większą część dnia. Małe Pieniny przejdę prawie w całości wzdłuż pasa granicznego.
Trasa prowadzi lasem i wychodzi z niego dopiero na polanie Uroczysko Zaskalskie pod Wysoką (1050 m). Trawersuje jej zbocze i po chwili znajduje się na terenie Rezerwatu Wysokie Skałki. Na zarośniętej polanie Kapralowa Wysoka rozdroże. Odbijam w lewo. Czas goni więc szybko docieram na wierzchołek. Fantastyczna panorama, a w niej m.in. Beskid Sądecki, Góry Lewockie, Magura Spiska, Tatry i Gorce. Robię pierwsze zdjęcie z tabliczką i odbijam pieczątkę.
Pieczątka druga – Wysoki Wierch.
(https://mapa-turystyczna.pl/route/35khs)
Następny odcinek Diamentu wiedzie grzbietem pasma Małych Pienin. Mijam Durbaszkę (934 m), pod którą znajduje niewidoczny ze ścieżki się Górski Ośrodek Szkolno-Wypoczynkowy. Po około 3 kilometrach rozejście szlaków pod Wysokim Wierchem (898 m). Zostawiam na chwilę szlak niebieski i po ok. pół kilometra osiągam obły wierzchołek.
Chętnie zostałbym tu do wieczora. Nie powinno dziwić, że coraz częściej widać tu pary młode na sesjach ślubnych. Robię zdjęcie panoramie Tatr, z ławeczką na ich tle. to chyba moja ulubiona ławka w Polsce. Robię zdjęcie ze szczytu i zbieram pieczątkę. Póki co idę na równi z założonym planem. Na wschodnim zboczu znajduje się tradycyjna bacówka, w której wyrabia się produkty z mleka owczego i krowiego. Nie zajdę bo trzeba przeć dalej. Niedługo zatrzymam się w schronisku.
Pieczątka trzecia – Sokolica
(https://mapa-turystyczna.pl/route/35khr)
Około 9:15 schodzę z Wysokiego Wierchu. Za mną 4 godziny i 12 km wędrówki. Wracam na szlak niebieski, który prowadzi mnie znów wzdłuż granicy państwowej. Na przemian przez lasy i polany. Po drodze mijam Cyrhle, Łaźnie Skały i Witkulę. Kierowca nastraszył mnie rano, że miejscowi widzieli w tej okolicy niedźwiedzia. Nie mógł wiedzieć, że się ich boję. Nie miejscowych, niedźwiedzi.
Trafiam do Schroniska PTTK Orlica około 10:30. Zamawiam żurek oraz wodę i prowiant na drogę. Zostało jeszcze ponad 35 km. Schodzę do Drogi Pienińskiej i zaczynam przeciskać się w tłumie. Na szczęście udaje mi się ostatniemu wejść do flisackiego “promu” bez czekania.
Drugi brzeg Dunajca i początek podejścia na legendarną Sokolicę (747 m). Na 1,3 km przypada ponad 350 metrów przewyższenia. Po kilkunastu minutach dochodzę do kolejki po bilet. Słup ludzi ciągnie się na kilkadziesiąt metrów.
Wołam “Przepraszam państwa” – pierwsze kilkanaście osób odwraca się. Opowiadam swoich zamiarach – skąd idę i dokąd zmierzam. Sygnał “puśćcie chłopaka” rozchodzi się błyskawicznie. Omijam kolejkę uśmiechając się do ludzi, którzy życzą mi powodzenia. Ze szczytu widok na piękny przełom Dunajca. Przy kasie biletowej zbieram trzecią pieczątkę.
Pieczątka czwarta – Trzy Korony.
(https://mapa-turystyczna.pl/route/35khw)
Za budką pod Sokolicą skręcam w lewo na tzw. Sokolą Perć. Jej autorem jest twórca tatrzańskiej Orlej Perci, ks. Walenty Gadowski. Wąska ścieżka biegnie częściowo w terenie skalnym, zabezpieczona poręczami. Zaczyna być coraz tłoczniej, więc tempo wędrówki spada. Miejscami tworzą się zatory. Mijam Przełęcz Sosnów, Czertezik, Czerteż, Ociemny Wierch i Szutrówkę. Zaraz za nią skrzyżowanie ze szlakiem żółtym z Krościenka do Sromowców Niżnych.
Po kilkuset metrach dochodzę do Przełęczy Szopka gdzie odbijam w lewo na Trzy Korony. Przeciskam się w tłumie i po kilku minutach wita mnie koniec kolejki. Ludzie mówią, że “stania będzie pewnie ze 4 godziny”. Omijam kolejkę i idę w kierunku kasy biletowej próbować szczęścia.
Zabieg z Sokolicy znów się udaje. Ludzie puszczają mnie do wejścia na platformę widokową. Tutaj pojawia się problem – w wąskim przejściu między metalowymi barierkami nie dam rady się przecisnąć.
Pani z PPNu ostrzega, że na jej oko będę musiał poczekać około godziny. Kiedy słyszy o Diamencie Pienin zapewnia, że wystarczy zdjęcie z tabliczką przy budce. Wejście na Okrąglicę (982 m, najwyższy wierzchołek Trzech Koron) nie będzie potrzebne. Oddycham z ulgą. Jest 13:00, za mną połowa trasy. Przeciskanie się w tłumie bardzo mnie zmęczyło i czuję, że zbliża się kryzys.
Pieczątka piąta – Czorsztyn
(https://mapa-turystyczna.pl/route/35khc)
Z kasy biletowej pod symbolem Pienińskiego Parku Narodowego schodzę do Przełęczy Szopka. Po kilkunastu minutach rozdroże. Kontynuuję wędrówkę niebieskim w kierunku Czorsztyna. Nagle wokół nie ma nikogo. Za Przełęczą Szopka niebieski droga wiedzie przez Pieniny Czorsztyńskie. Idąc na przemian lasem i polanami mijam Czoło (815 m), Sylwków Gronik (808 m) i Łączaną (818 m). Po około 2,5 km dochodzę do skrzyżowania szlaków na Przełęczy Trzy Kopce. Zaraz później Macelak (857 m) i polana, z której rozpościera się piękny widok na Tatry. Po kilkunastu minutach trafiam na Halę Majerz.
Nie znajdę tu schronienia przed słońcem. Potężna polana rozciąga się na prawie dwa kilometry. Robię przerwę na zdjęcia. Widoki są doskonałe – Słowackie Tatry Bielskie, Tatry Wysokie, Magura Spiska. W paśmie Pienin Spiskich widać jeden z celów mojej wędrówki – górę Żar (883 m).
W Czorsztynie na głównym skrzyżowaniu skręcam w kierunku ruin Zamku Czorsztyńskiego. 15 min i jestem na przystani statku Harnaś. Pieczątkę znajduję w skrzynce kasy biletowej, w barze obok. Odbijam stempel w książeczce, robię sobie zdjęcie i rozglądam się wokół. Bardzo długa kolejka do kasy biletowej na przeprawę. Okazuje się, że jeden ze statków miał awarię i przestano sprzedawać bilety.
Pani z obsługi kieruje mnie do gondoli, która jest teraz jedynym środkiem transportu do Niedzicy. Przechodzę na drugą stronę cypla, a tam kolejka po horyzont. Decyduje się na sprawdzony już zabieg. Podchodzę do kasy biletowej i udaje się wyprosić wejście bez kolejki. To samo powtarzam przy łódce. Ludzie puszczają mnie przodem, uśmiechają się i życzą powodzenia.
Pieczątka szósta – Niedzica
(https://mapa-turystyczna.pl/route/35kht)
Rejs przez Jezioro Czorsztyńskie zajmuje około 10 minut. Spod łódki pryska orzeźwiająca chłodna woda. Udaje się nawet zrobić w miarę wyraźne zdjęcia zamków w Czorsztynie i Niedzicy mimo bujania. W przystani po drugiej stronie odbijam stempel i robię sobie zdjęcie.
Zatrzymuję się na obiad w karczmie niedaleko zamku. Trafiłem akurat na stolik, który właśnie się zwalniał więc znów szczęśliwie omijam kolejkę. Po posiłku ruszam na południe w stronę Cisówki (777 m) górującej nad Niedzicą i Falsztynem. Hala po wschodniej stronie szczytu zapewnia fantastyczne widoki na Jezioro Czorsztyńskie i Gorce.
Dalej ścieżka znika w lesie i zostaje w nim przez następne 4,5 km. Spotkałem na tym odcinku zaledwie kilka osób. W okolicy Krempaszankowej (826 m) szak czerwony łączy się z zielonym i po kilkudziesięciu metrach wychodzi na Polanę Wapienne. Fantastyczny widok na Tatry Bielskie, Wysokie i Magurę Spiską. Najwyższe tatrzańskie szczyty oddalone są zaledwie 20-30 km stąd. Jest 18:30 a przede mną ostatnie, krótkie podejście na najwyższy szczyt Pienin Spiskich.
Pieczątka siódma – Żar
(https://mapa-turystyczna.pl/route/35kho)
Około kilometr dalej docieram na Żar (874 m). Robię sobie zdjęcie z tabliczką i odbijam ostatni stempel potrzebny do zdobycia odznaki. Wchodzę na niewysoką wieżę widokową. Podziwiam widok na Gorce i Jezioro Czorsztyńskie. Czerwone znaki prowadzą wąską granią głównego grzbietu Pienin Spiskich. 200 metrów dalej mijam Dziurę Mutiego – otwór w skale opatrzony tablicą. Łatwo do niej wpaść (i wypaść kilka metrów niżej) bo wlot jest zaraz przy ścieżce. Odbijam na południe w okolicy szczytu Lós (882 m).
Zejście jest niezwykle strome. Pół kilometra dalej ścieżka skręca na zachód i biegnie wzdłuż do potoku Przecznie. Obok Jurgowskie Stajnie, w których kupić można tradycyjne produkty mleczne. Szlak przecina potok, robi zawijas i prostą drogą wzdłuż polan prowadzi do Dursztyna. Zaczyna zachodzić słońce. Mijam stado owiec a dźwięk ich dwonków zagłusza moje kroki.
W centrum Dursztyna trasa Diamentu zostawia czerwony szlak i skręca ku północnemu-zachodowi w kierunku Krempach. Po około 1,5 km między Czerwoną Skałką (789 m) a Furmańcem (717 m) skręcam na lewo w potężne polany. Trzeba tu wysilić wyobraźnię (albo użyć aplikacji), bo mogą być problemy orientacyjne.
Idę wzdłuż Dursztyńskiego Potoku, mijając liczne wychodnie i formacje skalne. Największa ich grupa to Lorencowe Skałki. Pięknie prezentują się na tle ogromnych pól w zachodzącym słońcu. Obok najbardziej charakterystycznej skałki Gęśla ustawiono tablicę informacyjną i ławkę.
Kiedy przechodzę przez Krempachy robi się ciemno. Dochodzę do mostu na Białce po 15 godzinach wędrówki, z przerwami na posiłki i zdjęcia.
Dzień później odwiedziłem szczawnicki oddział PTTK w celu weryfikacji przejścia. Oprócz ładnej, dużej blachy dostaje kolorowy imienny dyplom.
*Trzeba mieć na uwadze ograniczony okres zdobywania odznaki. Wiąże się to z koniecznością przeprawy na Dunajcu i Jeziorze Czorsztyńskim. Można z nich skorzystać od 15 kwietnia do 31 października.
Kuba Polanowski – z wykształcenia socjolog, z pasji zapalony wędrowiec górski, fotograf amator i blogger.
#diamentpienin #wpieninypoendorfiny #naszlaku
Do zobaczenia na szlaku 🙂